piątek, 8 lipca 2011

Syfony, seturatory i letnie wspomnienia

Pamiętacie syfony? T. mówi, że mieli takowy w domu. Ja pamiętam jedynie wycieczki z rodzicami do miasta, w zamierzchłych czasach PRL-u, i kupowaną wówczas wodę sodową, koniecznie z sokiem. Jakże to inne było od standardowego kompotu! Takie urządzenia nazywały się saturatory, ale to wiem z internetu, bo nazwa dawno się ulotniła. Wspomnienie upalnego lata sprzed około 25 lat, piękne!


Ja swoje soda syphons znalazłam na car boot sale, czyli standardowo. Pooglądałam i odeszłam, tylko po to by wrócić i się targować. I kupiłam, z nadzieją, że uda się je jeszcze kiedyś wykorzystać.


A teraz ślęczę nad internetowymi stronami i co? Podobno na syfony wraca moda. Związane jest to z powrotem do łask lat 60tych i 70tych: dezajnu, klimatu, przedmiotów. Syfony się sprzedaje, stare i nowe, podobnie jak naboje z CO2 i części. Syfony się kolekcjonuje, niektóre z nich (te najstarsze, z początku XX wieku, a nawet końca XIX) osiągają ceny kilkuset euro. O syfonach się pisze i publikuje stare ilustracje i ulotki (sama kilka ściągnęłam).


(zdjęcie pochodzi z witryny http://www.sodasyphons.co.uk/)


Żeby jeszcze upał wrócił...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz