niedziela, 14 maja 2017

Robótki

Migawki z ostatnich 'robótek': byly drobne, więc nie zasługują na miano robót... Najpierw mały stolik, kupiony na aukcji internetowej. Za pomocą obkręcanych nóżek zwiękasza się jego blat, potrafi więc skryć się w kącie albo umilić popołudniową kawę. Wymagał zeszliwowania, ponownego sklejenia nóżek i nadania ostatecznego sznytu. Rozebrany do części pierwszych i skręcany z duszą na ramieniu. Zawoskowany w kolorze 'jakobiańskiego orzecha'. Prezentuje się tak:
A tu zakupiony na pchlim targu obrazek, który urzekł mnie swym sielsko-naiwnym nastrojem, a po zeszlifowaniu i odmalowaniu ramki w kontrastowym fiolecie zyskał na uroku:

środa, 18 listopada 2015

Niedziela

4 lata i tydzień. Czas nieubłagalnie płynie. A niedziela była deszczowa, naznaczona ciężkimi chmurami i wiatrem. Lokalny car boot sale skromny. A skromne efekty poniżej.
Cztery talerzyki deserowe Paragonu oraz taka oto puszeczka, z sygnaturą z Francji. Chwilowo bez przeznaczenia.
Sklepy usiane dekoracjami świątecznymi. Wiem, jest wcześnie, nawet nie zaczęłam jeszcze o Świętach myśleć... No, ale łosiu do domu przyjechał. Butelkowa zieleń mnie urzekła.
Dobrego dnia.

piątek, 11 listopada 2011

Umiejętności i wyzwania

Życie zabiera nas w wiele podróży, których się nie spodziewamy. Zwykłe czynności prowadzą do wielkich wydarzeń. Kupno domu, który miał się okazać projektem czysto praktycznym, wywarło na mnie - i ciągle wywiera - wpływ wysoce emocjonalny. Zmieniam się z każdą nową czynnością, jakiej się podejmuję. Spędzam dzień na żmudnym zdzieraniu tapet, a kończę naładowana tak pozytywną energią, że mogłabym prawie wszystko. Śpię lepiej niż sypiałam w dużo spokojnieszych czasach. Wszystko mi smakuje, od jedzenia i chłodnego piwa, po pracę. Jestem szczęśliwa.

poniedziałek, 31 października 2011

Dom część 2

W minioną środę odebraliśmy klucze do naszego pierwszego własnego domu. To miejsce to projekt renowacji, pełen zadań i wyzwań. Źródło naszych lęków i nadziei. Z każdą wizytą czuję więcej pozytywnej wibracji i widzę tą niewielką przestrzeń wypełnioną pewnego dnia emocjonalnym ciepłem. Zanim ten moment nastąpi czekają nas godziny zrywania tapet i kasetonów, gładzenia ścian i malowania, zdzierania starych farb i odnawiania drewnianych powierzchni. Już wiem, że choć ciężka to praca, to jest to raczej labour of love niż przykry obowiązek.
Z domowego frontu zatem pozdrawiam.

poniedziałek, 26 września 2011

Dom

Wrześniowa cisza ma swoje wytłumaczenie. Jest nim ogrom spraw związanych z kupnem domu. Trzy tygodnie temu złożyliśmy ofertę, która została zaakceptowana. I od tej pory życie przekłada się na strony gęsto zadrukowanego papieru, który czytamy, podpisujemy, odsyłamy, produkujemy, kopiujemy itd. Skrzętnie wypełnia nam to wolne chwile. Ale to DOBRY CZAS.
Pozdrawiam z jesiennej Anglii.

niedziela, 28 sierpnia 2011

Poduch jeszcze więcej

Turkusowe poduchy powstawały etapami: wybrałam tkaniny, potem wykroje przeleżały swoje, zanim zdecydowałam się dokończyć projekt. Dla ułatwienia rozrysowałam wszystko.


Koncepcja kolorystyczna wystroju pokoju nieco się zmieniła, ale sama tkanina zdecydowanie należy do moich ulubionych. Jest autorstwa Sharon Kessler dla Very Bradley, choć nazwiska niewiele mi mówią.


Tkaniny użyte na spód poduszki to taki misz-masz: brązowe liście na kremowym tle pochodzą z kolekcji Quilt z Muzeum V&A, kraciasta tkanina to zakup z charity shopu, jest więc bezimienna.

wtorek, 16 sierpnia 2011

W poszukiwaniu złota

Złoto jest kolorem bogactwa, pozycji i dostojności. Złoto jest szlachetne, narzuca styl i ton. Mówi wnętrzu: jesteś eleganckie, zdobne, ociężałe od znaczeń. Jesteś piękne pięknem sytości.
Zaczęło się skromnie, od małej ilustracji, którą chciałam oprawić.


A potem wypatrzyłam w Charity Shopie dwie idealnie zachowane ramki, w tak klasycznym stylu i wyrazie, że nie musiałam wysilać wyobraźni by widzieć je w angielskim wnętrzu.


I tak czekają cichutko w kąciku. Bo wczoraj - ach wczoraj! - obejrzeliśmy pierwszy dom.